
Pastowane spodnie rurki w kolorze czarnym -tutaj wersja „mat”
Dlaczego?
-nadają się na różne okazje
-doskonale sprawdzają się w podróży
-mają rockowy pazur, pozostają przy tym eleganckie
-dają nieskończone możliwości stylizacji
To właśnie dlatego je wybrałam, kiedy czekał mnie dwudniowy wyjazd, na spotkanie firmowe.
Ponieważ stale się przemieszczam—>szafę mam właściwie w walizce. Stałam się zatem mistrzynią „wielu zastosowań”.
Czy na taki wyjazd można byłoby wybrać coś bardziej uniwersalnego niż pastowane spodnie?
Spodnie zakładam na siebie, do tego biała bawełniana koszula. Nie będzie czasu na przebieranki, na spotkanie biegnę prosto z pociągu. Biało czarna klasyka jest idealna na taką oficjalną okazję. Na koszulę zakładam czarną bluzkę na szerszych ramiączkach, tutaj w roli kamizelki. W talii podwójnie zawijam długi pasek, z prostą pełną klamrą w złotym kolorze z dyskretnym logo. Dodaje elegancji- taki malutki efektowny detal. Jedwabna apaszka to ponadczasowy dodatek – i taki francuski 😉 Zamszowe kozaki ładnie kontrastują fakturą z gładkimi materiałami. Z prostą listonoszką niemal się nie rozstaję – pasuje do wszystkiego! I wbrew pozorom jest całkiem pakowna 😉 Jest klasycznie ale niebanalnie!

Makijaż we francuskim stylu, sprawdzi się zarówno w ciągu dnia jak i wieczorem. Kreska linerem + akcent na usta!
kluczowe są dodatki!
Akcesoriom miejsca w walizce nie żałuję. To one zmieniają charakter podstawowej stylizacji.

Wiem już, że nie będę mieć czasu, by na galę przygotować się jakoś specjalnie.
Temat przewodni to w tym roku; „Paryż”
Zatem po parysku…
Będzie przede wszystkim praktycznie, nawet jeśli wieczorowo. Najbardziej praktyczna na wieczór jest czerń. W tym mrocznym totallook’u pobawię się za to kompozycją faktur. To co wrzucam do walizki nie może się miąć, bo na prasowanie czasu nie będzie.
Idealna będzie zatem szyfonowa bluzka. Lekka jak piórko! Czy jest dostatecznie francuska? Ma kropki. Kropeczki są takie Paryskie. Ma wiązanie pod szyją -kokardki są takie Francuskie… 😉 Asymetryczna bluzka w roli kamizelki? Coś unikatowego. Zostaje!
Na fryzjera nie ma czasu 😉 więc przyda się na pewno kapelusik w stylu Chanel.
Nieodzowne są szpilki. Znów wybieram zamsz. (Lądują zatem bez żalu w walizce, bo przecież w hotelu mogą służyć również jako kapcie 😉 )
No i koniecznie jakiś vintage dodatek —> kopertówka wyszywana szklanymi koralikami. By dodać sobie nieco więcej blichtru.

Na powrót następnego dnia potrzebuję jeszcze tylko lekkiego sweterka.
Uwielbiam ograniczać swój bagaż, ale nie lubię kiedy bagaż ogranicza mnie.
Podsumowując w walizce znalazły się jedynie;
-szpilki
-kapelusik
-bluzka z szyfonu
-niewielka kopertówka
-lekki kaszmirowy sweterek na podróż powrotną
-komplecik bielizny
-minimalna kosmetyczka
Mój lekki elegancki krok z niemal pustą walizką….bezcenny! A efekt? Oceńcie sami.
